Nie pozwól nikomu decydować o twoim życiu, bo w tedy zostaniesz kimś, kim nie powinnaś być. ~ Margaret Starks
Siedziałam przy stoliku z Anją i Leą i dłubałam widelcem w sałatce z makaronu ryżowego. Anja opowiadała Lei o swoim bracie a blondynka słuchała jej jak zaczarowana. Słuchałam przyjaciółek a patrzyłam się na skoczków siedzących przy stole na drugim końcu sali. Raz mierzyłam się wzrokiem z Jaką a kiedy ja pierwsza mrugnęłam on tylko parsknął śmiechem. Potem przez jakiś czas patrzyłam się na Damjana a na potem gapiłam się na Prevca jak ciele w malowane wrota. Śmiał się i rozmawiał z kolegami
a ja głupia nie zdawałam sobie sprawy o czym. Nagle spojrzał na mnie, uśmiechnął się delikatnie i powiedział coś do Damjana. Ten tylko kiwnął głową i uśmiechnął się diabelsko.
- Co tak patrzysz na tych jełopów? - Anja dziwnie przekręciła głowę i spojrzała się na mnie
- Zastanawiam się czy można w nich dostrzec jakieś pozytywy. - stwierdziłam
- Prevc cię lubi. - zaśmiała się Lea a ja spojrzałam na nią jak na debilkę - Nie patrz tak na mnie. A myślisz, że dlaczego teraz tu do nas idzie razem z ....
- Idzie zakała rodziny. - zaśmiała się Anja a Lea momentalnie się zarumieniła. Widzę, że starszy Tepes wpadł naszej Lei w oczka.
- Cześć. - powiedział Jurji i obaj obdarzyli nas uśmiechami - Możemy się na chwilę przysiąść?
- Jeżeli chcecie nas przeprosić za nieprzespaną noc to owszem. Możecie. - stwierdziłam - A jak nie to... Hm, sama nie wiem.
- To wczorajsze to był głupi pomysł Robiego i bardzo za niego przepraszamy. - zaśmiał się Peter, chwycił jedno z krzeseł i usadowił się między mną a Leą. - Jestem Peter.
- Jenna. - uśmiechnęłam się ściskając jego rękę wyciągniętą w moim kierunku - Nie myślałam, że ściągną Was tak rano na śniadanie.
- Uwierz my też nie. - westchnął Jurji, siedzący między Leą a swoją siostrą. Potem spojrzał na moją przyjaciółkę - Ślicznie wyglądasz.
- Nie zapędzaj się Tepes. - odchrząknęłam - Pamiętaj, że ja widzę wszystko i słyszę wszystko.
- Okej. - zaśmiał się i wrócił do rozmowy z Leą a ja tylko pokręciłam głową i spojrzałam na Petera
- Jakie macie plany na dzisiaj? - zagadał Prevc
- O dziewiątej lecimy na trening. - stwierdziłam nadal uśmiechając się do Słoweńca - Potem o dwunastej obiad a o trzeciej siłownia. Od czwartej jesteśmy wolne.
- W takim razie może miałabyś ochotę wyjść na mały spacer albo na basen? - uśmiechnął się uroczo a ja po prostu zmiękłam. Nie potrafiłam się nie zgodzić, chociaż wiedziałam, że będę nieżywa.
- Jasne. - odwzajemniłam uśmiech i stwierdziłam, że lubię tego chłopaka - Może być basen.
Potem rozmowa już się dalej potoczyła. Śmiałam się z Pero i rozmawiałam prawie jak z Leą. Doszło nawet do tego, że wymieniliśmy się numerami a Peter do spółki z Jurjim obiecali, że przyjdą na nasz jutrzejszy trening na halfpipe. Lea mało na zawał nie zeszła kiedy przekalkulowała to co powiedzieli chłopcy i zanim zdążyła zaprzeczyć ich już nie było a Anja śmiała się jak nawiedzona.
- Jeszcze nie widziałam, żeby Tepes tak podrywał dziewczynę. - nagle spoważniała patrząc na czerwoną blondynkę jedzącą śniadanie. - Miran powinien czynić honory ale, że jego nie ma to cóż. Obowiązek spoczywa na mnie. Drugim jedynym normalnym członku rodziny Tepesów. Lea, oficjalnie witam Cię w rodzinie Tepsesów. Uwierz mi, że źle trafiłaś.
Na ostatnie słowa wybuchnęłam śmiechem zwracając przy tym uwagę wszystkich zgromadzonych na sali.
Jak zwykle z resztą.
Po śniadaniu trener kazał się nam przebrać i iść na salę gimnastyczną trochę się porozciągać. No tak. Dzisiaj slopestyle a ja z moją giętkością nie rozmawiałam od dwóch dni. Oj czarno to widzę.
Szybko dokończyłam śniadanie i wyprułam do pokoju. Nawet nie czekałam na windę tylko poleciałam schodami.
Po drodze postanowiłam sobie, że będę pierwsza na sali i na spokojnie sobie poćwiczę. Wpadłam do pokoju a następnie z walizki wygrzebałam białe leginsy w jakieś niebieskie ciapki
(kolejny psikus od sponsora), niebieski stanik sportowy, buty nike'a i szybko się przebrałam. Wzięłam matę do jogi, niebieski oshee, telefon w specjalnym opakowaniu na rękę, słuchawki i pognałam na sale gimnastyczną.
Oczywiście gdyby to było takie proste. Moja niska znajomość terenu znów dała o sobie znać i gdyby nie pokojówka, która wskazał mi drogę to w życiu bym nie dotarła do tej przeklętej sali gimnastycznej. Kiedy wreszcie weszłam do pomieszczenia, w którym chciałam się znaleźć włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam losowe odtwarzanie piosenek. Związałam włosy i zaczęłam się rozciągać. Akurat leciała wolna piosenka a ja wsłuchując się w jej rytm tak samo się rozciągałam. Kiedy rozgrzałam się i wykonałam podstawowe ćwiczenia stwierdziłam, że trochę zaszaleje. Wybrałam playliste z wolną muzyką i powoli zaczęłam stawiać nogi do pionu. W końcu po kilku chwilach stałam na przedramionach. Nie robiłam tego od dłuższego czasu i po paru sekundach zaczęły mnie tak boleć ręce, że usiadłam na macie i strzepnęłam je porządnie.
AŁA!
- Wow. - raptownie się odwróciłam i zobaczyłam w drzwiach Prevca - Podziwiam.
- Dziękuję. - wróciłam do rozciągania się nie zwracając uwagi na skoczka - Co Cię tu sprowadza?
- Chciałem porozmawiać. - stwierdził i jak gdyby nigdy nic usiadł pod ścianą
- Mało Ci jeszcze było przy śniadaniu? - zaśmiałam się kładąc głowę na prawej nodze - A o czym chcesz porozmawiać.
- O życiu?
- Na głębokie rozmyślania Ci się zebrało. - parsknęłam śmiechem siadając po turecku i patrząc na skoczka - To co? Użalamy się nad sobą, czy szukamy sensu życia?
- Opowiedz mi coś o sobie. - palnął a ja mało się pod ziemie nie zapadłam. Peter zrobił się czerwony jak burak, zresztą ja pewnie wyglądałam podobnie. - Oczywiście jeśli chcesz...
- Czy ja wiem...- zaczęłam się jąkać co u mnie często się nie zdarza, uwierzcie mi. - Nie wiem czy mój życiorys jest czymś interesującym...
- Jest na pewno barwniejszy niż mój. - westchnął skoczek
- Żebyś się nie przeliczył. - przysunęłam się do chłopaka i oparłam plecami o ścianę - Ty pierwszy.
- A co chcesz wiedzieć?
- Najlepiej to wszystko.
- Czyli?
- To co ty chcesz wiedzieć o mnie
- Oj, tak to nie ma.
- A co?
- Ja nie noszę stanika.
Parsknęłam niepohamowanym śmiechem a Peter po chwili zrobił to samo i przez dobre kilka minut śmialiśmy się jak chorzy psychicznie ludzie. W końcu kiedy już trochę nam przeszło wróciłam do tematu naszych życiorysów i zmusiłam Prevca do zaczęcia. Soł, dowiedziałam się, że ma urodziny 20 września, uwielbia mandarynki a nawet podał mi swój ideał kobiety. Nie mam pięknych brązowych włosów, zielonych oczu i figury modelki więc nie nadaję się na panią Prevc.
A szkoda.
- Teraz ty. - odezwał się skoczek
- Eh, no dobra. - westchnęłam i zaczęłam swój monolog. - Więc nazywam się Jenna Mali, mam 21 lat, mierzę metr sześćdziesiąt i posiadam młodszą siostrę i starszego brata. Może kojarzysz. Martin Mali, alpejczyk. Trenuję snowboard od prawie dwunastu lat i dlatego nie mam chłopaka. Moją miłością jest sport. Nic o staniku Ci nie powiem a ideału chłopaka nie mam. Po prostu musi zaakceptować mnie taką jaką jestem i tolerować moje wyjazdy na zawody.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem Peter musiał iść, bo trener zwołał jakieś zebranie a ja wróciłam do rozciągania.
Nie minęło piętnaście minut od wyjścia Prevca a na salę weszła speszona Lea, która była cała czerwona. Jak się później dowiedziałam w drodze na salę wpadła na Tepesa a, że była w sportowym staniku i krótkich spodenkach to się speszyła i uciekła.
Cała Lea.
Reszta treningu na sali minęła nam spokojnie oczywiście do czasu. Potem przyszła Anja ze swoim pomagierem i zaczęła paplać i wymyślać jakieś cuda niewidy. Powiem tak. To był baaardzo długi trening.
~*~
Po treningu na slopestyle'u byłam wykończona. Trener wyciskał z nas siódme poty, ale opłaciło się. Dzięki wskazówkom Alexa nauczyłam się robić kilka trików, o których w życiu nawet nie słyszałam. Obiad pochłonęłam w tempie ekspresowym a następnie razem z Leą wystrzeliłyśmy do pokoju. Nieżywa opadłam na łóżko i jęknęłam tak głośno, że prawdopodobnie słyszała mnie cała Korea Południowa, Północna, Chiny i przy okazji Japonia.
- Ja nie dam rady iść na ten basen z Peterem. - jęknęłam i zaczęłam klnąć w poduszkę - Nie dam, kutwa rady, no.
- Dasz, dasz. - pocieszyła mnie jak zwykle uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia Lea.
Dlaczego ta dziewczyna jest zawsze taka szczęśliwa? - Całe szczęście, że mnie nikt na basen nie zaprosił.
- Bo?
- Po pierwsze, fatalnie wyglądam w kostiumie kąpielowym, a po drugie, to nie umiem pływać zapomniałaś?
- To się da załatwić. - uśmiechnęłam się diabelsko nadal mając twarz wciśniętą w poduszkę
- O nie, nie, nie. - pisnęła przerażona blondynka - Nawet o tym nie myśl! Błagam, Cię Jenny!
- To tylko Tepes. - zaśmiałam się diabelsko - Czego ty się boisz?
- Między nami są cztery lata różnicy, a zresztą on pewnie woli dziewczyny pewne siebie tak ja ty. - westchnęła blondynka kładąc się na łóżku
- Nie wszyscy lubią małe, wyszczekane i pyskate, farbowane rudzielce takie jak ja. - usiadłam po turecku i potrząsnęłam głową, żeby jakoś ułożyć włosy - Niektórzy lubują się w delikatnych, dziewczęcych blondynkach lub brunetkach, które lubią dowartościowywać. I moim skromnym aczkolwiek bardzo trafnym zdaniem jest to, że Tepes należy do tej drugiej grupy.
- A Prevc do tej pierwszej.
- Że niby on lubi małe, wyszczekane, i pyskate farbowane rudzielce? Nie sądzę.
- A ja jednak sądzę. Myślisz, że tek bez powodu gapi się na Ciebie jak na ósmy cud świata? Wątpię.
- Ty się chyba za dużo świeżego powietrza nawdychałaś. - pokręciłam głową a następnie do pokoju wparował nie kto inny jak spółka P&T, czyli Prevc i Tepes spółka Z.O.O - A zapukać to nie łaska?
- Oj nie złość się maleńka. - zaśmiał się Tepes siadając na łóżku mojej przyjaciółki, która rozważała ucieczkę z naszego pokoju, z tego co widziałam.
- Słuchaj Tepes. - warknęłam - To, że ty z Prevcem jesteście na sterydach chowanymi dziećmi to nie oznacza, że masz mi wypominać mój wzrost.
- Dokładnie. - kiwnął głową Peter i usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem - To jest Shana a nie maleńka.
- OGLĄDAŁEŚ SHAKUGAN NO SHANA?! - wydarłam się na cały głos i założę się, że tym razem usłyszeli mnie aż u Ruskich. - Serio? Peter, kutwa, wielbię Cię.
- Miło słyszeć, że robi to chociaż jedna osoba. - stwierdził - Gotowe?
- Gotowe na co? - wybałuszyła oczy Lea
- Na wszystko. - parsknęłam śmiechem
- Nie. - zaśmiał się Jurji - Wystarczy na basen.
- O nie, nie, nie. - jęknęła blondynka na co ja parsknęłam śmiechem
- Lea nie umie pływać. - wyjaśniłam natychmiast - Jurij może nauczył byś naszego aniołka pływać.
- Obejdzie się. - pisnęła przerażona Novak i już chciała uciekać do Anji Tepes do pokoju kiedy Jurij ją złapał i posadził sobie na kolanach
- Nigdzie nie idziesz.- tak poważnego tonu jeszcze u niego nie słyszałam - Nauczymy Cię pływać jak zawodowiec.
- Lea zawodowiec. - parsknęłam śmiechem
- Leon i Lea zawodowcy. - stwierdził Prevc i przybił ze mną piąteczkę a Lea siedziała przerażona na kolanach u Tepesa - W takim razie przebierać się i idziemy.
- Nie lubię trybu rozkazującego Prevc. - warknęłam na skoczka
- A ja nie lubię pyskówek, więc albo wciskasz swoje zgrabne ciałko w kostium albo będziesz pływać w tych dresach, w których właśnie siedzisz.
- Stanowczy. - mruknęłam - Lubie takich.
- Udam, że tego nie słyszałem.
- A ja, że tego nie powiedziałam. - chwyciłam kostium z walizki i weszłam do łazienki.
Szybko się przebrałam a następnie wyszłam z łazienki wiążąc włosy w wysokiego koka. Usiadłam obok Prevca i wdałam się z nim w konwersację na temat nadchodzących zawodów w slopestyle'u, które miałam zamiar wygrać. Złoto olimpijskie to był mój priorytet, a Peter marzył tylko, żeby w tym roku znowu nie przegrać ze Stochem jak cztery lata temu. Śmiałam się z miny skoczka przez prawie pięć minut a Tepes patrzył się na nas jak na ludzi chorych umysłowo.
- Lea, no! - podniosłam głos - Ruszaj ten swój zgrabny tyłek!
- To nie jest dobry pomysł. - pisnęła przerażona wychodząc z łazienki - Może ja jednak zrezygnuje...
- Nie ma mowy. - do rozmowy wtrącił się Tepes, który swoją drogą to jakby mógł to by pożarł Lee wzrokiem
- Tepes! - uniosłam się i walnęłam skoczka w ramię - Mógłbyś się nie patrzeć na MOJĄ PRZYJACIÓŁKĘ jak na świeże mięso?
- JENNA! - pisnęła Lea a ja tylko się zaśmiałam
- To wrodzone słonko. - stwierdził Tepes i zaczął tłumaczyć coś blondynce
- To może my ich zostawimy, co? - zaproponował Peter
- Jestem jak najbardziej za. - stwierdziłam i oboje wyszliśmy z pokoju uprzednio zabierając ręczniki
*godzinę później
- Jeżeli jutro będę miała tutaj siniaka to obiecuję Ci Prevc, że już więcej nie staniesz, bo nie będziesz miał na czym. - warknęłam rozmasowując obolałe udo
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem. - skoczek siedział na leżaku obok mnie i uważnie przyglądał się mojej nodze - To nie wygląda źle.
- Zobaczymy jutro. - jęknęłam
- To może ja zacznę bunkier budować. - stwierdził
- No widzisz. - ożywiłam się - Jak chcesz to potrafisz wymyślić coś pożytecznego.
- Irytujące z Cibie stworzenia wiesz Jenna? - Prevc wstał i zaczął się do mnie zbliżać
- I co masz zamiar zrobić z tymże fantem? - próbowałam zachować spokój, ale im był bliżej tym bardziej trzęsły mi się ręce
- Zaraz się przekonasz. - złapał mnie w pasie, przerzucił sobie przez ramię i po chwili wskoczył do basenu
Wynurzyłam się z lodowatej wody, szukając Prevca, który powinien był sobie grób kopać. Rozglądałam się, ale nie widziałam go. Wtedy chłopak wynurzył się śmiejąc się jak głupi do sera. Zaczęłam płynąć w jego stronę, a kiedy zobaczył tę chęć mordu w moich oczach od razu zaczął uciekać.
- Wracaj tu Prevc! - krzyknęłam, płynąc szybciej - Tepes trzymaj go!
I jak na zawołanie Jurji złapał Petera, a ja momentalnie znalazłam się przy nich i zaczęłam podtapiać Petera. W końcu po prawie dziesięciu minutach w końcu mnie przeprosił a ja dałam mu spokój.
W gruncie rzeczy pobyt na basenie zrobił nam obu dobrze. Lea nauczyła się pływać, przy okazji podziwiając wyrzeźbioną klatę Tepesa, a ja trochę się odprężyłam przed zawodami, które czekały nas już za dwa dni.
_____________________________________________________
No i mamy dwójeczkę. Oddaję ja Wam do oceny ☻