poniedziałek, 15 czerwca 2015

TRZECI

Znaczysz dla mnie więcej, niż możesz przypuszczać. Po prostu... - jakże ciężko było mi zebrać myśli. - Po prostu jest tak, że niektórych ludzi poznajemy nie w tym momencie. Zaczyna nam na nich zależeć, chociaż tak nie powinno być. Chcielibyśmy z nimi być pomimo wszystko, a nie możemy. ~Gabriela Gargaś

Zawody zawsze były najlepszą częścią każdych obozów, wyjazdów, turniejów i tego typu rzeczy. Uwielbiałam tę atmosferę a jeszcze bardziej lekki stres przed startem i tą radość w czasie jazdy. Teraz było bardzo podobnie. Przez cały dzień jeździłam po halfpipe'ie. Przeszłam eliminacje, ćwierćfinały, półfinały i doszłam do samego finału. Lea tak samo, chociaż zakwalifikowała się jako ostatnia i to ona teraz siedziała na ławce na starcie. Widziałam jak nerwowo skubie rękawiczki, ale wiedziałam, że kiedy już ruszy wszystko będzie dobrze.
A ja stałam sobie na dole razem z trenerem i przyglądałam się przyjaciółce. Ze względu na fatalne warunki, czyli wysoką temperaturę (czyt.-2 stopnie) miałam na sobie tylko białe spodnie narciarskie, buty snowboardowe też białe i niebieską bluzę z kapturem. Tak miałam startować. A kij, że dostanę opieprz od sponsorów. Trener Hvila mruczał coś pod nosem o koncentracji a ja zauważyłam kogoś kogo nigdy bym się tutaj nie spodziewała. A mianowicie Jurji'a i Jakę. Zero Prevca, co jednak trochę mnie zabolało. Oboje uśmiechnęli się i podeszli do mnie. Najpierw zostałam wyściskana przez Tepesa a następnie przez Hvale, na co nawet miło zareagowałam. Nie ukrywajmy. Podobał mi się ten chłopak i to w bardzo.
- Co do Tepesa to wiem czemu tu jesteś, ale ty Jaka? -spojrzałam na chłopaka, który cały czas sie mi przyglądał - Ciebie się tu nie spodziewałam. Prędzej Prevca...
- Chciałem z Tobą porozmawiać. - powiedział szatyn i odciągnął mnie z daleka od Tepesa, który tylko kiwnął głową i wrócił do obserwowania Lei, która właśnie zaczęła swój pierwszy przejazd finałowy - Słuchaj Jenna. Chciałem Cię tylko ostrzec.
- Ostrzec? - zdziwiłam się - Przed czym?
- Raczej przed kim. - odpowiedział skoczek - Przed Peterem.
- Przecież ta Ciapa nie mogłaby mi nic zrobić. - uśmiechnęłam się delikatnie na samo imię lidera kadry słoweńskiej
- I oto mi chodzi. - jęknął Jaka - Lubisz go a on to wykorzysta. Nie każdy jest tym za kogo się podaje.
- Dzięki Jaka, ale chyba sama powinnam wybierać sobie towarzystwo. - warknęłam i odeszłam myśląc o tym co przed chwilą powiedział mi skoczek

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Uczucie jechania jako ostatnia. Uczucie bycia na początku. To właśnie moje ukochane uczucie. Stałam na starcie i poprawiałam wiązania. Kiedy usłyszałam jak spiker mówi moje imię uśmiechnęłam się, pomachałam publiczności i ruszyłam w dół. Samego przejazdu nie pamiętałam, nie pamiętałam figur, akrobacji, które zrobiłam, ale wiedziałam, że poszło mi dobrze. Jechałam z nadzieją na złoto, albo chociaż na podium. Jechałam z przeczuciem, że Lea na razie jest na pierwszym miejscu. Ostatni przejazd wyszedł mi najlepiej i byłam tego świadoma. Odpięłam wiązania i kucnęłam przyglądając się tablicy wyników. Ciągle nic. Kolejne kilka sekund. Ciągle nic. Aż wreszcie ukazało się moje imię, nazwisko, liczba punktów i cyfra jeden. Pisnęłam i upadłam na śnieg powalona przez Lee, Jurjia i Jakę. Kiedy w kończy ze mnie wstali zaczęłam skakać, piszczeć, drzeć się i cieszyć jak małe dziecko. Chwyciłam deskę, podniosłam ją nad głowę i zaczęłam krzyczeć. No w końcu nie codziennie zostaje się mistrzynią olimpijską na halfpipie.
Tamten wieczór był niesamowity dla słoweńskich kibiców snowboardowych. Ja pierwsza, Lea druga a trzecia Austriaczka, której imienia nawet nie potrafię wymówić, do tej pory. Po ceremonii kwiatowej, wszyscy wróciliśmy do hotelu, gdzie zabawa trwała do białego rana. Skoczkowie,nie wiem jakim cudem, skołowali dla każdego po piwie, jakieś jedzenie i siedzieliśmy w pokoju Prevca i Tepesa śmiejąc się i bawiąc w najlepsze. Kilka munut po północy Jurji i Lea gdzieś zniknęli, Jaka gdzieś wybył, połowa pousypiała i zostaliśmy sami z Peterem.
- Wybacz, że nie było mnie z Tobą. - powiedział - Chciałem tam być, ale trener mnie zatrzymał.
Kiwnęłam tylko głową. Peter uśmiechnął się a mnie coś opętało i zaczęłam zbliżać się do chłopaka, który siedział oparty o przeciwną ścianę. Usiadłam mu na nogach. Co mi strzeliło to nie wiem, ale to na pewno nie był alkohol. Po jednym piwie nie jest się pijanym, no ludzie.
- Jenna. - szepnął wsuwając dłoń w moje włos, wypłowiałe zresztą - Wiesz, co?
- Co? - przygryzłam wargę
Wywrócił oczami i wpił się w moje usta. Jedna jego dłoń błądziła w moich włosach a drugą wsunął pod moja koszulkę. Moje ręce błądziły po jego klatce piersiowej. Założę się, o stówę, że czuł i słyszał jak łomocze mi serce. Ale co poradzę, że ten facet tak na mnie działa.
- Jenno Mali, czy chciałabyś może być moją dziewczyną?- powiedział a ja tylko wywróciłam oczami i kiwnęłam głową
- Niech Ci będzie Prevc. - zaśmiałam się - Zawsze logicznie myślałam, a ty sprawiasz, że mam ochotę wyznać Ci miłość po kilku dniach znajomości.
- I vice versa. - zaśmiał się i znów mnie pocałował
Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich zdenerwowany Jaka, a kiedy nas zobaczył, zastygł. Nie wiem co myślał, ale byłam pewna, że bił się z myślami. Nie wiedział co ma zrobić i ja to widziałam...
- Jaka, wszystko w porządku. - szepnęłam na tyle głośno, że Hvala mnie usłyszał
- Ostrzegałem Cię Jenna. - stwierdził patrząc na mnie smutnym wzrokiem - Szczęścia.
I wyszedł, zostawiając mnie w wielkim szoku. Potem Peter zaczął mnie zagadywać, jakby nigdy nic nie miało miejsca, ale jednak gdzieś tam z tyłu głowy miałam obraz zrezygnowanego, smutnego Słoweńca, który życzył mi szczęścia u boku swojego kolegi.

*NASTĘPNEGO DNIA*

Tamtego dnia miała odbyć się dekoracja. Złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich już za parę godzin miał zawisnąć na mojej szyi, ażeby cieszyć i napawać dumą słoweńskich kibiców jak i mnie samą.
Zeszłam na śniadanie kilka minut po tym jak Lea wypruła z pokoju, zapewne do Tepesa. Usiadłam sobie przy stoliku gdzie już urzędowała młodsza Tepesówna. Coś mówiła do mnie, chyba opowiadała o czymś, ale nie mogłam się skupić na jej słowach. Ciągle myślałam o poprzednim wieczorze. Z jednej strony cieszyłam się, bo Peter na prawdę mi się podobał, ale z drugiej strony nie mogłam zapomnieć tego smutnego wzroku Jaki. Nie wiem co się ze mną działo. Chciałam być szczęśliwa, ale chciałam też szczęścia Jaki, a kiedy ten wszedł wyglądał jak wrak człowieka. Miał rozczochrane włosy, czerwone policzki... Wyglądał jakby nie przespał nocy, co nie wróżyło dobrze.
- Wiesz co się stało, że Jaka wygląda jak załamana kobieta po rozstaniu. - zainteresowała się Anja, która i tak wiedziała, że jej nie słuchałam
- Możliwe, że wiem, ale nie chce żeby to była prawda. - jęknęłam patrząc na zaciekawioną skoczkinię - Ale przyrzeknij, że nie piśniesz słowem nikomu. NIKOMU. A już szczególnie Tepesowi.
- Jemu nie powiedziałabym nawet gdzie leży pudełko ciastek a co dopiero czyjś sekret. - wywróciła oczami Anja - To największa plotkara Słowenii. No, ale do rzeczy. Gadaj.
- No, bo tak się złożyło, że od wczoraj wieczora jesteśmy z Prevcem tak jakby razem. -szepnęłam nachylając się nad blatem - Jaka mnie przed nim ostrzegał, a potem zobaczył nas jak się całujemy...
- Myślisz, że to może być przyczyną? - zastanowiła się patrząc ukradkiem na Hvale
- A masz jakiś inny pomysł? - warknęłam zirytowana całą sytuacją - Jakby się pokłócił z którymś to by się pobili, nie sądzisz.
- Nie wnikajmy w to dalej. - zadecydowała Anja - O owsianka!

*KAWAŁEK PÓŹNIEJ*

Po śniadaniu trener dał nam półgodziny wolnego. Lea z Jurrjim wyszli na spacer, chłopaki grali w karty a Anja poszła się przespać, bo stwierdziła, że dziewięć godzin snu to dla niej za mało. A mój pomysł był tak głupi, że aż sama się go przestraszyłam. Ale co tam! Raz Jennie śmierć.
Tak więc ruszyłam wolnym krokiem w stronę pokoju, który zajmował Peter z Jurjim,a skoro Tepesa nie było to wydedukowałam, że Peter będzie w pokoju, bo on w karty nie lubi grać. No chyba, że w grę wchodzą emenemsy. To wtedy inna sprawa.
Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki wdech i zapukałam delikatnie. Po kilku sekundach usłyszałam zachrypnięty głos pozwalający mi jeść, więc tak też zrobiłam. Wpadłam do pokoju P&T sp.z.o.o. i zamknęłam za sobą drzwi. Nie daj Boże jeszcze Jaka by mnie zauważył.... A wtedy było by nieciekawie, dla mojego sumienia.
- A ty co się tak skradasz, co? - zaśmiał się Prevc siedząc na łóżku z pilotem w dłoni
- A co? - wzburzyłam się - Może ćwiczę skradanie się i bezszelestne wchodzenie do pokoju, bo chce kogoś zamordować. Nie wziąłeś tego pod uwagę?
- Nie.- odpowiedział - Pieprzyć morderstwa. Chodź tutaj. Poćwiczymy coś innego
- Jezusiczku. - pisnęłam i sekundę później znalazłam się obok Prevca - Co masz na myśli, hm?
Chłopak nie odpowiedział tylko wpił się w moje usta. Nie czułam tych przysłowiowych motylków w brzuchu, ale nie powiem, że mi się nie podobało.
- No, no. - mruknęłam chłopakowi prosto w usta - Tego to ty ćwiczyć chyba nie musisz.
Peter nie odpowiedział tylko roześmiał się, objął mnie ramieniem i wrócił do oglądania transmisji z zawodów narciarstwa alpejskiego. A ja co? A ja jak głupia nadal widziałam smutnego Jakę...

*PÓŹNYM WIECZOREM*

Wieczorem roznosiła mnie energia. Cała po prostu chodziłam, a dlaczego? Odpowiedz jest prosta i banalna. O 20:30 miała się odbyć dekoracja zwycięzców, więc punktualnie o 20 ubrana w ciuszki reprezentacyjne i z czapeczką od sponsora siedziałam w hotelowym lobby i czekałam na Lee, która cały dzień spędziła z Tepesem i nawet nie zapytała się co u mnie? To zabolało...
- Hej Jenna. - zjawił się Tepes i usiadł obok mnie - Słyszałem, że jesteście razem z Peterem.
- Razem w sensie?
- No chyba nie w pokoju.
- Wiesz, Tepes, to się da załatwić. - uśmiechnęłam się złowieszczo - Zarówno ty jak i Lea bylibyście zadowoleni z zamiany lokatorów.
- Irytująca jesteś wiesz?
- Wiele osób mi to mówi. Tak mniej więcej od urodzenia. Jakoś tak...
- Uważaj, na niego. - stwierdził Jurji - Słyszałem jego rozmowę z Jernejrm o tobie. Nie jestem zadowolony z tego co słyszałem.
- Najpierw Jaka a teraz ty? - jęknęłam - Ludzie co jest z wami nie tak? Przecież Prevc nawet muchy by nie skrzywdził...
- Ja cię tylko ostrzegam Jenny - Tepes objął mnie ramieniem - A teraz uśmiechnij się, bo idzie Jaka z Prevcem.
I tak jak powiedział Jurji z windy wyszedł Peter a za nim Jaka już w lepszym stanie niż rano. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się, ale jego oczy wyrażały ból i zawód. Moje serduszko pękło na miliard kawałeczków, ale odwzajemniłam uśmiech i poklepałam miejsce obok siebie. Jaka chciał usiąść, ale Prevc go uprzedził.
- Pamiętaj Hvala, że Jenna to moja dziewczyna. - zaśmiał się, ale wyczułam w tym zdaniu nutę zaborczości połączoną ze szczyptą wyniosłości i gramem chamskości.
- Pamiętaj Prevc, że zaraz mogę nią nie być. - warknęłam - Wybacz Jaka. Jeszcze próbuję go udomowić.
- Czyli wcisnąć pod pantofel . - zaśmiał się Hvala a ja mu zawtórowałam - To masz na myśli, prawda?
- No widzisz Jaka jak ty mnie wspaniale znasz. - zaśmiałam się szczerze
- Nie chce psuć wam zabawy, ale ja tu siedzę. - warknął Prevc a ja wywróciłam oczmi i pocałowałam go w policzek - O tak już lepiej.
Potem poszło już z górki. Przyszła wyszykowana Lea i wszyscy wyszliśmy na dekorację, która przebiegła bardzo szybko. Odśpiewałam hymn ze złotym medalem na szyi, pouśmiechałam się do fotoreporterów, porozdawałam autografy, odpowiedziałam na kilka pytań i zmęczona wróciłam wraz z Leą do pokoju.
Od razu wyciągnęłam z walizki pomarańczowy stanik sportowy, szare dresy, skarpetki i bluzę i skierowałam się do łazienki. Szybko się ogarnęłam umyłam włosy i podsuszyłam je. Kiedy wyszłam z łazienki Lea siedziała na łóżku oczekując mnie, o ile się nie myliłam.
- Słyszałam, że jesteście z Prevcem razem. - zaczęła cicho kiedy położyłam się na łóżku
- No można by tak powiedzieć. - jęknęłam przymykając oczy - Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam zgadzając się.
- Lubisz go? - zapytała a ja kiwnęłam twierdząco głową - No widzisz. Masz odpowiedz. A co z Jaką?
- To jest właśnie powód mojego wahania. - jęknęłam gubiąc się we własnym toku myślenia - Jaka chodzi smutny i wiem, że to przez nas. Źle, że tak szybko zakochałam się w Prevcu. Nie wyjdzie z tego nic dobrego...
- Tak sądzisz? - westchnęła Lea, która coś wiedziała. Wiedziałam, że coś wiedziała, albo słyszała, albo widziała, albo cokolwiek i nie chciała powiedzieć - Uważaj na Prevca.
- Ty też. - warknęłam -Mówię to trzeci raz. PREVC NIE SKRZYWDZI NAWET MUCHY!
- Dobranoc Jenny. - uśmiechnęła się Lea i wkroczyła do łazienki
Ja wpakowałam się pod kołdrę, ułożyłam na poduszce i słuchając szumu wody usnęłam.
______________________________________________________
No więc po "małym" poślizgu czasowym oto mamy trójkę.
Ale mam dobrą wymówkę. Oceny musiałam podciągać na koniec roku.
Trzecia gimbaza zobowiązuje...
No nic, najważniejsze, że jest. Mam nadzieję, że się spodobał.

8 komentarzy:

  1. Jestem w totalnym szoku :O Żeby Jaka był zazdrosny o Jenne i Petera? Coś tu nie gra... Albo za mało wiem :D
    Świetny rozdział, czekam na kolejny!
    Pozdrawiam i weny życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. MIŚKA KOCHANIE TY MOJE COŚ TY TU POWYRABIAŁA?!

    Totalnie mnie zszokowałaś.
    Nie kłamałaś mówiąc, że namieszasz.

    Nie wiem o co chodzi z Prevcem, ale jest przestraszona i zafascynowana

    Biedny Hvala. Jak go sobie wyobrażam takiego smutnego to nie dziwię się Jennie, że serca jej się rozpada na kawałeczki.

    Coś mi tu nie pasuje z tym wszystkim...i to chyba nie trzeba dużo wiedzieć, bo przecież Lea by nie chciała, żeby Jennie coś się stało. Ani nic z tych takich rzeczy, prawda? Prawda?!

    Dużo weny życzę!
    Pozdrawiam

    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na niespodziankę u mnie i daję tutaj, bo nie chce mi się wchodzić na tt. (Tak wiem jestem leniem).
      http://sztuka-zapominania.blogspot.com/2015/06/witam-i-zapraszam.html

      Usuń
  3. Świetny rozdział.Kiedy następny?? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. "Małym" poślizgu, hmmm? :D

    Na początku, gdy Jenna i Peter zostali parą skakałam z radości, ale teraz już wcale taka szczęśliwa z tego powodu nie jestem...
    Peter rozmawiający z Jernejm? Mam dziwne przeczucie, że to ma coś wspólnego z tą wspomnianą w prologu zemstą...

    Lea i Tepes sobie znikają, hmmm ^^ Widzę, że robi się między nimi coraz cieplej i nie powiem jestem z tego powodu zadowolona :D

    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej :D
    Życzę dużo weny i jak najlepszych ocen na świadectwie ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taa.... mały ten twój poślizg :)
    Ale ja oczywiście nie narzekam, cieszę się że jest.
    Szkoda tylko, że z mojego Petera wszyscy robią takiego chama i buraka. Nie wiem co się za tym kryje. Ale skoro tyle osób ma o nim takie zdanie... mam głowę pełną wątpliwości. Nie jestem już taka przekonana, że ich związek to taki dobry pomysł.
    Tepes to pierwsza plotkara Słowenii? Pięknie :)
    On chyba nawet na takiego szalonego wariata wygląda... ;p zawsze kojarzył mi się z wygłupami.
    Oczywiście niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że tym razem się zlitujesz.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie, Lilka :))
    http://www.niedorosla-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaprosiłaś, więc jestem ♥
    Nie przepadam za Słoweńcami, ale całkiem sympatycznie piszesz, więc może się do nich jakoś przekonam :) Naprawdę, wszystko bardzo szybko i przyjemnie się czyta. I chyba muszę zabrać się za nadrabianie poprzednich rozdziałów, bo jestem lekko "nie w temacie". Wybacz, za taki oględny komentarz. Następnym razem bardziej się rozpiszę, obiecuję :)
    Weny i buziaki :**
    PS. Zapraszam również do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń