wtorek, 23 czerwca 2015

CZWARTY

Trzeba być bardzo dzielnym, by stawić czoło wrogom, ale tyle samo męstwa wymaga wierność przyjaciołom. ~ J.K. Rowling

Kolejne dni mijały mi tylko i wyłącznie na treningach i potajemnych schadzkach z Prevcem. Spotykaliśmy się w miejscach gdzie byliśmy tylko we dwoje. On miał pewność, że chłopaki nas nie widzieli a ja, że Jaka nas nie widzi.
Siedzieliśmy w jego pokoju. On na łóżku, a ja między jego nogami grałam na telefonie w kółko. Taka gra zręcznościowa, której już po pięciu minutach miałam dosyć. W TV leciała jakaś telenowela, więc Peter niezbyt nią zainteresowany, zaczął bawić się moimi włosami, które swoją drogą zamiast być czerwone wyglądały jak wyblakłe prześcieradło, które w zamyśle miało być czerwone. Nie wiem jakim cudem, ale po kilku minutach moje włosy były związane w ciasnego, ale ładnego kłosa
- Jakim cudem? - odwróciłam się do skoczka patrząc mu w oczy. Widziałam jak uśmiechnął się gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały - Prevc, ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że po zakończeniu kariery, masz zamiar zostać fryzjerką.
- A nawet jeśli to co? - nadal się uśmiechał patrząc mi w oczy
- Wiesz, z mojego punktu widzenia, wyglądałbyś jak chłopak, który woli chłopców niż dziewczynki. - stwierdziłam wzruszając ramionami i przysunęłam się do niego delikatnie - No chyba, że fryzjerstwo to twoje ukryte marzenie. No to wtedy proszę bardzo. Marzenia przede....
Nie dane mi było dokończyć, bo Peter zamknął mi usta pocałunkiem. Jego dłoń szybko powędrowała pod moja koszulkę a potem jeszcze wyżej, aż natrafiła na stanik i wtedy odepchnęła chłopaka od siebie, wstałam i wyszłam.
I tak właśnie moje relacje z Prevcem zaczęły się psuć. Coraz częściej się kłóciliśmy, ignorowaliśmy ale jakoś nikt nie kwapił się aby nas pogodzić.
Przez cały ten czas Lea z Tepesem zachowywali się co najmniej dziwnie. Unikali mnie, a Prevca to już w ogóle. Jurji przychodził do pokoju tylko na noc i żeby się przebrać, co było mega dziwne, bo przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. Lea też zachowywała się idiotycznie. Gdy tylko ją zaskoczyłam podskakiwała i była bardzo zdenerwowana. Rozmawiałyśmy tylko wieczorami i w dodatku bardzo krótko, ale najgorsze było to....
- Halo, ziemia do Jenny! - Anja Tepes zaczęła machać mi rękoma przed twarzą - Co ty taka skwaszona jesteś?
- Eh, szkoda gadać. - stwierdziłam patrząc na Prevca śmiejącego się z Jernejem i Robim. Przy stoliku obok siedział Jurji, Jaka i Lea... - Nie rozumiem tego wszystkiego.
- Powiem Ci, że oni mają rację co do Petera. - jęknęła cicho Anja - On nie jest taki kochany jaki się wydaje. Przynajmniej teraz.
- Co się z Wami dzieje? - zirytowałam się i wściekła spojrzałam na Lee, która z ukosa patrzyła się na nasz stolik - Tamta zachowuje się jakby cały światy miał ją zaraz zjeść, Tepes z Hvalą uważają się za moje niańki a do tego jeszcze ty! Co wam ludzie odbiło?! Nasypali wam czegoś do sałatki, czy coś?! Aj dobra mniejsza z tym.
Wstałam od stołu i wyszłam ze stołówki mega wściekła. Skierowałam się prosto do pokoju, gdzie ubrałam czarne spodnie narciarskie, szarą bluzę, wcisnęłam na nogi czerwone Moon Boots i na koniec narzuciłam na siebie ciemnogranatową kurtkę. Wzięłam telefon słuchawki i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, tak mocno, że chyba każdy w Azji wiedział, że Jenna Mali ma zły humor. Zeszłam na dół i weszłam do pomieszczenia gdzie trzymaliśmy wszystkie sprzęty. Wzięłam swoje buty, deskę snowboardową, kask i okulary i wyszłam z hotelu nikomu nic nie mówiąc.
Swoje kroki skierowałam na tor do slope stylu. No i można powiedzieć, że zaczęłam trenować.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*

Wróciłam do hotelu po drugiej. Akurat na obiad, bo byłam cholernie głodna po opuszczeniu śniadania. Zostawiłam wszystko w składziku i pobiegłam schodami na górę. Kiedy już miałam pokonać ostatni schodek usłyszałam przyciszone głosy.
- Jurji musimy jej powiedzieć.- pisnął dobrze znany mi głos. To była Lea - Ja tak dłużej nie dam rady. Ona musi wiedzieć.
- I tak nam nie uwierzy. - warknął Jurji- Jest głupio zakochana.
- Ale lepiej żeby wiedziała na czym stoi. - tym razem to był głos Anji - Jestem za tym, żeby jej powiedzieć prawdę. Nawet jeśli nie uwierzy to nie będzie mogła zarzucić nam, że ją okłamywaliśmy.
- Jak myślisz, że jak przyjmie to, że jest nagrodą w zakładzie. - zdenerwował się Tepes a ja bezsilnie zsunęłam się po ścianie - Prevc założył się z Damjanem, że się z nią prześpi! Musi się kryć za tym coś więcej, bo znając Damjana prędzej stawiałbym na to, że założą się o Lee. Bez obrazy kochanie.
- Rozumiem. - szepnęła blondynka - Ja nie chce, żeby ona cierpiała. To moja przyjaciółka. Jest dla mnie jak siostra.
- Wiemy, Lea, dla nas też.
Dalej już nie słuchałam. Nie wiedziałam ile w tym prawdy a ile kłamstwa, ale takiej przerażonej Lei jeszcze nie słyszałam.
- Jenna? - spojrzałam w górę i zobaczyłam nad sobą zmartwionego Jakę - Co się stało?
- Nic. - stwierdziłam jakby nigdy nic się nie stało - Zmęczyłam się, bo jeździłam i tyle. Chyba muszę popracować nad kondycją.
- Nie było cię pięć godzin. - zdenerwował się skoczek - Martwiliśmy się o Ciebie...
- Dziękuję, ale niepotrzebnie. - wstałam i otrzepałam się z niewidzialnego brudu - Poradzę sobie. Jestem już dużą dziewczynką.
Pocałowałam go w policzek i odeszłam. Usłyszałam tylko ciche
- A co jeśli nie?

*NASTĘPNEGO DNIA*

Nic mi nie powiedzieli. Lea nawet nie pisnęła o czymkolwiek. Byłam trochę przygnębiona, ale nie okazywałam tego. Prevc, robił się coraz bardziej natarczywy jeśli chodzi o nasze okazywanie sobie uczuć. Opieprzałam go tylko i wracałam do oglądania TV.
Z dnia na dzień nasze relacje z Leą i resztą się poprawiały, ale nadal żadne nie zebrało się na odwagę aby powiedzieć mi o Prevcu, w co z resztą nie wierzyłam. Albo chciałam nie wierzyć.
- To co dzisiaj robimy. - jęknęłam w poduszkę tak głośno, że aż sama się przeraziłam - Jestem za użyciem planu pod tytułem "Umieramy z przemęczenia". Co ty na to?
- Przykro mi księżniczko, ale nie dzisiaj. - w drzwiach naszego pokoju pojawił się Jaka z miską popcornu i butelką coli a za nim Tepes wymachujący płytami DVD.
- Skołowałem Szybkich i Wściekłych, Kod Leonadra da Vinci i Titanica. - uradował się Jurji, swoją drogą i tak podziwiałam go za to, że w ogóle coś skołował - I to po słoweńsku!
- Niech Wam będzie. - przekręciłam się na plecy i chwyciłam telefon.
Napisałam do Petera, czy może chce przyjść, ale ten prawie natychmiast odpisał, że nie może. Nie powiem, ale to zabolało. Ale tylko troszkę.
- Nie martw się. - Hvala usiadł na brzegu mojego łóżka - Zapomnisz o nim, tak szybko jak Jurji uśnie.
- Co? - zdziwiłam się a Lea zaczęła się śmiać
- On mówi i piszczy przez sen. - chichotała blondynka za co dostała od Tepesa całusa w czoło. A ja jak śmiałam się z Prevca to obrywałam w udo. No i gdzie tu sprawiedliwość?
- Dobra Tepes. - jęknęłam - Dosyć tych podchodów. Włączaj tego da Vinciego.
W czasie kiedy Jurji siłował się z DVD, my z Jaką ułożyliśmy między łóżkami kołdry i poduszki w taki sposób, że tworzyły niezmiernie wygodne posłanie. Stanęłam na jednej z poduszek, udeptałam ją, okręciłam się dookoła własnej osi i usiadłam na niej po turecku. Jaka skwitował to śmiechem i stwierdzeniem, że byłabym zawodową ciułałą.
- Ale ja nie chce być ciułałą.- fuknęłam zakładając ręce na piersi - Jak mam być psem to tylko rasowym pełnokrwistym haskim albo buldogiem francuskim.
- Buldogi są piękne. - stwierdziła Lea
- I mają takie fajne oczka. - dodał Jaka
- I nie jęczą tak jak Prevc. - odezwał się Tepes zza telewizora a my wybuchnęliśmy śmiechem
Potem kiedy Jurji już uporał się z tym "odtwarzaczem DVD, który nie chciał współpracować" przystąpiliśmy do oglądania filmu. Ja siedziałam obok Jaki przytulając poduszkę a Lea z Jurjim nawet nie wiedzieli o co chodzi w filmie, bo przez caluuutki czas się migdalili.
- Irytują mnie. - jęknęłam Hvali na ucho
- Bogu dzięki, że ty z Prevcem publicznie nie okazujecie sobie uczuć, bo jak bym... - chłopak w odpowiednim, dla niego oczywiście momencie, ugryzł się w język
- O nie. - spojrzałam na niego hardo - Tak to nie ma. Zacząłeś to teraz skończ.
- No nie wiem, nie wiem. A co ja będę z tego miał.
- Prostą twarz i satysfakcję z tego, że mnie uszczęśliwiłeś.
- Bo jak bym was zobaczył, to bym go zabił.
- Wiedziałam. - szepnęłam - Jaka, naprawdę?
Chłopak kiwną tylko głową a ja chyba zgubiłam się już na dobre. We wszystkim. W świecie, w głowie, w uczuciach, w myślach i wszędzie gdzie się jeszcze da.
- Jezu, Jaka co ja mam ci powiedzieć?
- Mam szansę?
- Oczywiście, że tak!
- To mi wystarczy. - uśmiechnął się chłopak i wrócił do oglądania filmu
_______________________________________________________
ROZDZIAŁ Z OKAZJI MOICH NOWYCH WŁOSÓW!
Przepraszam Was, że taki krótki, ale więcej nie mogłam wymyślić
To przed ostatni rozdział. Będzie jeszcze piątka i epilog, więc powoli
zbliżamy się do końca mojej opowieści o Jennie i Peterze.
Jak myślicie, zejdą się czy nie?

poniedziałek, 15 czerwca 2015

TRZECI

Znaczysz dla mnie więcej, niż możesz przypuszczać. Po prostu... - jakże ciężko było mi zebrać myśli. - Po prostu jest tak, że niektórych ludzi poznajemy nie w tym momencie. Zaczyna nam na nich zależeć, chociaż tak nie powinno być. Chcielibyśmy z nimi być pomimo wszystko, a nie możemy. ~Gabriela Gargaś

Zawody zawsze były najlepszą częścią każdych obozów, wyjazdów, turniejów i tego typu rzeczy. Uwielbiałam tę atmosferę a jeszcze bardziej lekki stres przed startem i tą radość w czasie jazdy. Teraz było bardzo podobnie. Przez cały dzień jeździłam po halfpipe'ie. Przeszłam eliminacje, ćwierćfinały, półfinały i doszłam do samego finału. Lea tak samo, chociaż zakwalifikowała się jako ostatnia i to ona teraz siedziała na ławce na starcie. Widziałam jak nerwowo skubie rękawiczki, ale wiedziałam, że kiedy już ruszy wszystko będzie dobrze.
A ja stałam sobie na dole razem z trenerem i przyglądałam się przyjaciółce. Ze względu na fatalne warunki, czyli wysoką temperaturę (czyt.-2 stopnie) miałam na sobie tylko białe spodnie narciarskie, buty snowboardowe też białe i niebieską bluzę z kapturem. Tak miałam startować. A kij, że dostanę opieprz od sponsorów. Trener Hvila mruczał coś pod nosem o koncentracji a ja zauważyłam kogoś kogo nigdy bym się tutaj nie spodziewała. A mianowicie Jurji'a i Jakę. Zero Prevca, co jednak trochę mnie zabolało. Oboje uśmiechnęli się i podeszli do mnie. Najpierw zostałam wyściskana przez Tepesa a następnie przez Hvale, na co nawet miło zareagowałam. Nie ukrywajmy. Podobał mi się ten chłopak i to w bardzo.
- Co do Tepesa to wiem czemu tu jesteś, ale ty Jaka? -spojrzałam na chłopaka, który cały czas sie mi przyglądał - Ciebie się tu nie spodziewałam. Prędzej Prevca...
- Chciałem z Tobą porozmawiać. - powiedział szatyn i odciągnął mnie z daleka od Tepesa, który tylko kiwnął głową i wrócił do obserwowania Lei, która właśnie zaczęła swój pierwszy przejazd finałowy - Słuchaj Jenna. Chciałem Cię tylko ostrzec.
- Ostrzec? - zdziwiłam się - Przed czym?
- Raczej przed kim. - odpowiedział skoczek - Przed Peterem.
- Przecież ta Ciapa nie mogłaby mi nic zrobić. - uśmiechnęłam się delikatnie na samo imię lidera kadry słoweńskiej
- I oto mi chodzi. - jęknął Jaka - Lubisz go a on to wykorzysta. Nie każdy jest tym za kogo się podaje.
- Dzięki Jaka, ale chyba sama powinnam wybierać sobie towarzystwo. - warknęłam i odeszłam myśląc o tym co przed chwilą powiedział mi skoczek

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Uczucie jechania jako ostatnia. Uczucie bycia na początku. To właśnie moje ukochane uczucie. Stałam na starcie i poprawiałam wiązania. Kiedy usłyszałam jak spiker mówi moje imię uśmiechnęłam się, pomachałam publiczności i ruszyłam w dół. Samego przejazdu nie pamiętałam, nie pamiętałam figur, akrobacji, które zrobiłam, ale wiedziałam, że poszło mi dobrze. Jechałam z nadzieją na złoto, albo chociaż na podium. Jechałam z przeczuciem, że Lea na razie jest na pierwszym miejscu. Ostatni przejazd wyszedł mi najlepiej i byłam tego świadoma. Odpięłam wiązania i kucnęłam przyglądając się tablicy wyników. Ciągle nic. Kolejne kilka sekund. Ciągle nic. Aż wreszcie ukazało się moje imię, nazwisko, liczba punktów i cyfra jeden. Pisnęłam i upadłam na śnieg powalona przez Lee, Jurjia i Jakę. Kiedy w kończy ze mnie wstali zaczęłam skakać, piszczeć, drzeć się i cieszyć jak małe dziecko. Chwyciłam deskę, podniosłam ją nad głowę i zaczęłam krzyczeć. No w końcu nie codziennie zostaje się mistrzynią olimpijską na halfpipie.
Tamten wieczór był niesamowity dla słoweńskich kibiców snowboardowych. Ja pierwsza, Lea druga a trzecia Austriaczka, której imienia nawet nie potrafię wymówić, do tej pory. Po ceremonii kwiatowej, wszyscy wróciliśmy do hotelu, gdzie zabawa trwała do białego rana. Skoczkowie,nie wiem jakim cudem, skołowali dla każdego po piwie, jakieś jedzenie i siedzieliśmy w pokoju Prevca i Tepesa śmiejąc się i bawiąc w najlepsze. Kilka munut po północy Jurji i Lea gdzieś zniknęli, Jaka gdzieś wybył, połowa pousypiała i zostaliśmy sami z Peterem.
- Wybacz, że nie było mnie z Tobą. - powiedział - Chciałem tam być, ale trener mnie zatrzymał.
Kiwnęłam tylko głową. Peter uśmiechnął się a mnie coś opętało i zaczęłam zbliżać się do chłopaka, który siedział oparty o przeciwną ścianę. Usiadłam mu na nogach. Co mi strzeliło to nie wiem, ale to na pewno nie był alkohol. Po jednym piwie nie jest się pijanym, no ludzie.
- Jenna. - szepnął wsuwając dłoń w moje włos, wypłowiałe zresztą - Wiesz, co?
- Co? - przygryzłam wargę
Wywrócił oczami i wpił się w moje usta. Jedna jego dłoń błądziła w moich włosach a drugą wsunął pod moja koszulkę. Moje ręce błądziły po jego klatce piersiowej. Założę się, o stówę, że czuł i słyszał jak łomocze mi serce. Ale co poradzę, że ten facet tak na mnie działa.
- Jenno Mali, czy chciałabyś może być moją dziewczyną?- powiedział a ja tylko wywróciłam oczami i kiwnęłam głową
- Niech Ci będzie Prevc. - zaśmiałam się - Zawsze logicznie myślałam, a ty sprawiasz, że mam ochotę wyznać Ci miłość po kilku dniach znajomości.
- I vice versa. - zaśmiał się i znów mnie pocałował
Wtedy drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich zdenerwowany Jaka, a kiedy nas zobaczył, zastygł. Nie wiem co myślał, ale byłam pewna, że bił się z myślami. Nie wiedział co ma zrobić i ja to widziałam...
- Jaka, wszystko w porządku. - szepnęłam na tyle głośno, że Hvala mnie usłyszał
- Ostrzegałem Cię Jenna. - stwierdził patrząc na mnie smutnym wzrokiem - Szczęścia.
I wyszedł, zostawiając mnie w wielkim szoku. Potem Peter zaczął mnie zagadywać, jakby nigdy nic nie miało miejsca, ale jednak gdzieś tam z tyłu głowy miałam obraz zrezygnowanego, smutnego Słoweńca, który życzył mi szczęścia u boku swojego kolegi.

*NASTĘPNEGO DNIA*

Tamtego dnia miała odbyć się dekoracja. Złoty medal zimowych igrzysk olimpijskich już za parę godzin miał zawisnąć na mojej szyi, ażeby cieszyć i napawać dumą słoweńskich kibiców jak i mnie samą.
Zeszłam na śniadanie kilka minut po tym jak Lea wypruła z pokoju, zapewne do Tepesa. Usiadłam sobie przy stoliku gdzie już urzędowała młodsza Tepesówna. Coś mówiła do mnie, chyba opowiadała o czymś, ale nie mogłam się skupić na jej słowach. Ciągle myślałam o poprzednim wieczorze. Z jednej strony cieszyłam się, bo Peter na prawdę mi się podobał, ale z drugiej strony nie mogłam zapomnieć tego smutnego wzroku Jaki. Nie wiem co się ze mną działo. Chciałam być szczęśliwa, ale chciałam też szczęścia Jaki, a kiedy ten wszedł wyglądał jak wrak człowieka. Miał rozczochrane włosy, czerwone policzki... Wyglądał jakby nie przespał nocy, co nie wróżyło dobrze.
- Wiesz co się stało, że Jaka wygląda jak załamana kobieta po rozstaniu. - zainteresowała się Anja, która i tak wiedziała, że jej nie słuchałam
- Możliwe, że wiem, ale nie chce żeby to była prawda. - jęknęłam patrząc na zaciekawioną skoczkinię - Ale przyrzeknij, że nie piśniesz słowem nikomu. NIKOMU. A już szczególnie Tepesowi.
- Jemu nie powiedziałabym nawet gdzie leży pudełko ciastek a co dopiero czyjś sekret. - wywróciła oczami Anja - To największa plotkara Słowenii. No, ale do rzeczy. Gadaj.
- No, bo tak się złożyło, że od wczoraj wieczora jesteśmy z Prevcem tak jakby razem. -szepnęłam nachylając się nad blatem - Jaka mnie przed nim ostrzegał, a potem zobaczył nas jak się całujemy...
- Myślisz, że to może być przyczyną? - zastanowiła się patrząc ukradkiem na Hvale
- A masz jakiś inny pomysł? - warknęłam zirytowana całą sytuacją - Jakby się pokłócił z którymś to by się pobili, nie sądzisz.
- Nie wnikajmy w to dalej. - zadecydowała Anja - O owsianka!

*KAWAŁEK PÓŹNIEJ*

Po śniadaniu trener dał nam półgodziny wolnego. Lea z Jurrjim wyszli na spacer, chłopaki grali w karty a Anja poszła się przespać, bo stwierdziła, że dziewięć godzin snu to dla niej za mało. A mój pomysł był tak głupi, że aż sama się go przestraszyłam. Ale co tam! Raz Jennie śmierć.
Tak więc ruszyłam wolnym krokiem w stronę pokoju, który zajmował Peter z Jurjim,a skoro Tepesa nie było to wydedukowałam, że Peter będzie w pokoju, bo on w karty nie lubi grać. No chyba, że w grę wchodzą emenemsy. To wtedy inna sprawa.
Stanęłam przed drzwiami, wzięłam głęboki wdech i zapukałam delikatnie. Po kilku sekundach usłyszałam zachrypnięty głos pozwalający mi jeść, więc tak też zrobiłam. Wpadłam do pokoju P&T sp.z.o.o. i zamknęłam za sobą drzwi. Nie daj Boże jeszcze Jaka by mnie zauważył.... A wtedy było by nieciekawie, dla mojego sumienia.
- A ty co się tak skradasz, co? - zaśmiał się Prevc siedząc na łóżku z pilotem w dłoni
- A co? - wzburzyłam się - Może ćwiczę skradanie się i bezszelestne wchodzenie do pokoju, bo chce kogoś zamordować. Nie wziąłeś tego pod uwagę?
- Nie.- odpowiedział - Pieprzyć morderstwa. Chodź tutaj. Poćwiczymy coś innego
- Jezusiczku. - pisnęłam i sekundę później znalazłam się obok Prevca - Co masz na myśli, hm?
Chłopak nie odpowiedział tylko wpił się w moje usta. Nie czułam tych przysłowiowych motylków w brzuchu, ale nie powiem, że mi się nie podobało.
- No, no. - mruknęłam chłopakowi prosto w usta - Tego to ty ćwiczyć chyba nie musisz.
Peter nie odpowiedział tylko roześmiał się, objął mnie ramieniem i wrócił do oglądania transmisji z zawodów narciarstwa alpejskiego. A ja co? A ja jak głupia nadal widziałam smutnego Jakę...

*PÓŹNYM WIECZOREM*

Wieczorem roznosiła mnie energia. Cała po prostu chodziłam, a dlaczego? Odpowiedz jest prosta i banalna. O 20:30 miała się odbyć dekoracja zwycięzców, więc punktualnie o 20 ubrana w ciuszki reprezentacyjne i z czapeczką od sponsora siedziałam w hotelowym lobby i czekałam na Lee, która cały dzień spędziła z Tepesem i nawet nie zapytała się co u mnie? To zabolało...
- Hej Jenna. - zjawił się Tepes i usiadł obok mnie - Słyszałem, że jesteście razem z Peterem.
- Razem w sensie?
- No chyba nie w pokoju.
- Wiesz, Tepes, to się da załatwić. - uśmiechnęłam się złowieszczo - Zarówno ty jak i Lea bylibyście zadowoleni z zamiany lokatorów.
- Irytująca jesteś wiesz?
- Wiele osób mi to mówi. Tak mniej więcej od urodzenia. Jakoś tak...
- Uważaj, na niego. - stwierdził Jurji - Słyszałem jego rozmowę z Jernejrm o tobie. Nie jestem zadowolony z tego co słyszałem.
- Najpierw Jaka a teraz ty? - jęknęłam - Ludzie co jest z wami nie tak? Przecież Prevc nawet muchy by nie skrzywdził...
- Ja cię tylko ostrzegam Jenny - Tepes objął mnie ramieniem - A teraz uśmiechnij się, bo idzie Jaka z Prevcem.
I tak jak powiedział Jurji z windy wyszedł Peter a za nim Jaka już w lepszym stanie niż rano. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnął się, ale jego oczy wyrażały ból i zawód. Moje serduszko pękło na miliard kawałeczków, ale odwzajemniłam uśmiech i poklepałam miejsce obok siebie. Jaka chciał usiąść, ale Prevc go uprzedził.
- Pamiętaj Hvala, że Jenna to moja dziewczyna. - zaśmiał się, ale wyczułam w tym zdaniu nutę zaborczości połączoną ze szczyptą wyniosłości i gramem chamskości.
- Pamiętaj Prevc, że zaraz mogę nią nie być. - warknęłam - Wybacz Jaka. Jeszcze próbuję go udomowić.
- Czyli wcisnąć pod pantofel . - zaśmiał się Hvala a ja mu zawtórowałam - To masz na myśli, prawda?
- No widzisz Jaka jak ty mnie wspaniale znasz. - zaśmiałam się szczerze
- Nie chce psuć wam zabawy, ale ja tu siedzę. - warknął Prevc a ja wywróciłam oczmi i pocałowałam go w policzek - O tak już lepiej.
Potem poszło już z górki. Przyszła wyszykowana Lea i wszyscy wyszliśmy na dekorację, która przebiegła bardzo szybko. Odśpiewałam hymn ze złotym medalem na szyi, pouśmiechałam się do fotoreporterów, porozdawałam autografy, odpowiedziałam na kilka pytań i zmęczona wróciłam wraz z Leą do pokoju.
Od razu wyciągnęłam z walizki pomarańczowy stanik sportowy, szare dresy, skarpetki i bluzę i skierowałam się do łazienki. Szybko się ogarnęłam umyłam włosy i podsuszyłam je. Kiedy wyszłam z łazienki Lea siedziała na łóżku oczekując mnie, o ile się nie myliłam.
- Słyszałam, że jesteście z Prevcem razem. - zaczęła cicho kiedy położyłam się na łóżku
- No można by tak powiedzieć. - jęknęłam przymykając oczy - Sama nie wiem, czy dobrze zrobiłam zgadzając się.
- Lubisz go? - zapytała a ja kiwnęłam twierdząco głową - No widzisz. Masz odpowiedz. A co z Jaką?
- To jest właśnie powód mojego wahania. - jęknęłam gubiąc się we własnym toku myślenia - Jaka chodzi smutny i wiem, że to przez nas. Źle, że tak szybko zakochałam się w Prevcu. Nie wyjdzie z tego nic dobrego...
- Tak sądzisz? - westchnęła Lea, która coś wiedziała. Wiedziałam, że coś wiedziała, albo słyszała, albo widziała, albo cokolwiek i nie chciała powiedzieć - Uważaj na Prevca.
- Ty też. - warknęłam -Mówię to trzeci raz. PREVC NIE SKRZYWDZI NAWET MUCHY!
- Dobranoc Jenny. - uśmiechnęła się Lea i wkroczyła do łazienki
Ja wpakowałam się pod kołdrę, ułożyłam na poduszce i słuchając szumu wody usnęłam.
______________________________________________________
No więc po "małym" poślizgu czasowym oto mamy trójkę.
Ale mam dobrą wymówkę. Oceny musiałam podciągać na koniec roku.
Trzecia gimbaza zobowiązuje...
No nic, najważniejsze, że jest. Mam nadzieję, że się spodobał.